''Żółta kartka dla Zarządu'', czyli protest pracowników Poczty Polskiej
Pracownicy Poczty Polskiej żądają od zarządu Poczty wzrostu wynagrodzeń zasadniczych o kwotę 500 zł. Żądanie Związku PP nie zostało zrealizowane. Wielogodzinne rozmowy, które odbyły się 30 kwietnia, nie przyniosły żadnego rezultatu. W związku z tym pracownicy PP przystąpili do akcji protestacyjnej, która polega na noszeniu żółtych kamizelek z emblematami protestacyjnymi bez względu czy jest pracownikiem okienkowym, pracownikiem rozdzielni, listonoszem, kierowcą czy pracownikiem biurowym. Żółta kamizelka ma symbolizować żółtą kartkę od pracowników dla Zarządu. Akcja ma pokazać, jak duża jest determinacja zatrudnionych w Poczcie Polskiej do walki o lepsze wynagrodzenie i warunki pracy.
Co dalej?
Jak powiedział nam koordynator NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej, Robert Kujawski "niewykluczone jest, że protest zostanie przedłużony. Protest się rozwija i wszystko na to wskazuje, że może potrwać dłużej. Czekamy na decyzję, ale już dochodzą do nas informacje z Warszawy, Lublina, że protest się rozwija. Do tej pory Zarząd PP nic nie robi poza liczeniem ilości osób noszących żółte kamizelki. Z dalszej perspektywie, a myślę, że niedalekiej odbędzie się protest w Warszawie".
"Chcemy poważnej rozmowy i poważnego traktowania. Chcemy rozmowy konkretnej i do tego dążymy i będziemy dążyć i mam nadzieją, że do strajku nie dojdzie. Jest to ostateczna nasza siła i jeśli będzie trzeba zostanie ona użyta" mówi Kujawski.
Strajk jest drastyczną i ostateczną formą walki o lepszą płacę i pracę, ale jeżeli będzie taka potrzeba związkowcy niewykluczaną sięgnąć po to narządzie. "W naszym kraju procedura strajku jest bardzo rygorystyczna. Działacze związkowi są przez pracodawców najczęściej zgłaszani do prokuratury. Wiąże się to z bardzo długimi przesłuchaniami. Takie rzeczy w demokratycznym kraju się dzieją niestety" dodaje Kujawski.
Komunikat protestacyjny
2100 zł na rękę z 30-letnim stażem
Okazuje się, że listonosze zarabiają mało, a wykonują ciężką pracę. Jak powiedział nam jeden z ełckich listonoszy "miesięczne wynagrodzenie wynosi 2100 zł na rękę, a pracuję już 30 lat. Co więcej, jeśli chcemy otrzymać premie która jest śmieszna, bo wynosi 40 zł, to musimy sprzedać przynajmniej 30 tys. usług pocztowych w ciągu roku".
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj