
| Źródło: Adelfi, Zdjęcia: adefli, screen Radio 5
Awantura w Parku Solidarności, wycieli starą lipę

Prace jednak zostały szybko wstrzymane przez Katarzynę Sochacką — aktywnie działającą w „Ełk - tu sadzę”. Ełczanka uważała, że drzewa wcale nie trzeba było wycinać.
Jak powiedziała dla Radia 5 „poruszyła mnie wycinka drzewa, one jest zupełnie zdrowe, tkanka drzewa jest zdrowa, a panowie wycinają to drzewo i nie mam pojęcia, jakie są tego powody”.
Na miejscu wycinki pojawili się Edward Wenda (szef ełckiego PUK) oraz Roman Gorczyca (specjalista do spraw ochrony środowiska przy UM). Pilarze zawiadomili również policje.
Jak mówił dla Radia 5 Roman Gorczyca „w Parku Solidarności, jak i na terenie całego miasta w okresie zimowym są usuwane drzewa martwe, zamierające oraz sprawiające zagrożenie bezpieczeństwa dla ludzi czy też ruchu drogowego. Na terenie miasta mamy zezwolenie na usunięcie 11 drzew rosnących w strefie ochrony konserwatorskiej”.
Jak możemy przeczytać na stronie stowarzyszenia Adelfi „ścięta wczoraj lipa wyraźnie obrazowała skalę degradacji, jaka nastąpiła po wycięciu potężnego konara kilka lat temu. Jest to zresztą typowe działanie dla wielu naszych drzew miejskich — oberżnięte konary czy całe korony. Drzewa wówczas zaczynają chorować i umierać. Wiadomo, że żyją w trudnych miejskich warunkach (asfalt, zanieczyszczenia, brak szerokiego dostępu do wody opadowej etc.) i aby były zdrowe, raczej powinno się o nie dbać i je wspierać, aby nam jeszcze mogły służyć”.
"Jako mieszkanka nie zgadzam się na działania bez uwzględnienia zasad sztuki. Tłumaczenie, że posadzimy nowe drzewa, nie jest dla mnie wystarczające. Te nowe drzewa będą tak funkcjonalne, jak te, które się wycina dopiero za 20/30 lat” pisze w tekście Katarzyna Sochacka.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj