Prawo kobiety do bycia Domową Kurą.
O prawach do uczestniczenia w życiu publicznym, o prawie do wykonywania zawodów nie musimy rozprawiać, bo kobiet w dotychczasowo męskich zawodach już mamy bez liku, kobiet na wysokich stanowiskach nie brakuje, możemy jedynie dyskutować o proporcjach w tych przypadkach. Nie brakuje mimo to osób, fundacji, grup, które czują stałą potrzebę walki o prawa kobiet. Być może słusznie. Cokolwiek śmieszne są próby ustanowienia traktatem wyższej roli kobiet wobec mężczyzn (i odwrotnie), wynajdywanie różnic ich uwypuklanie jest bezcelowe, bo różnimy się w oczywisty biologiczny sposób, a wszelkie różnice wykazują jak bardzo jesteśmy sobie potrzebni żeby uzupełniać symbiotyczny związek, który to jako rodzina przekazuje piękno tych różnic od tysięcy lat.
Dziwi mnie to, że jako najwyższe prawo kobiety, traktuje się jej prawo do pełnego uniezależnienia od męskiego rodu, a mało kto walczy o prawa Kur Domowych, które to przez stereotypowy pryzmat jawią się jako krzywe odbicie feministek. Nie docenia się ich roli i poświęcenia w budowaniu społeczeństw, w oparciu o sprawdzony przez tysiąclecia model. Utarło się, że Kura Domowa jest męską niewolnicą, uwiązaną do dzieci i garów, bez szans na samorealizację i rozwój zawodowy. Jednak czy Kura Domowa nie powinna właśnie być zawodem i to dumnie górującym na najwyższych szczeblach drabiny profesji społecznie szczególnie pożytecznych.
Śmiem twierdzić, że bycie Kurą Domową jest komfortem na jaki wiele pań nie jest w stanie sobie pozwolić, gdyż zarobki pana domu są niewystarczające, by Kura Domowa mogła takową być. Tak więc obowiązków spełniona kobieta pracująca ma nie mniej niż Domowa Kura, ale czasu zdecydowanie deficyt. Czy nie lepiej byłoby może zostać zawodową Kurą Domową? Jestem zdania, że nasze państwo powinno stwarzać wszelkie ku temu warunki, żeby kobiety, które chcą zająć się profesjonalnie domostwem dla licznej dziatwy miały taką możliwość i były za to wynagradzane. Nagradzane choćby dlatego, że wzbogacają społeczeństwo o świeżą krew, a także by zabezpieczyć jej byt w sytuacji, gdy mąż zechce jednak inaczej spędzać życie niż u jej boku, a ona zrezygnowała z podbijania rynku pracy na rzecz pielęgnowania domowego ogniska. Bajka? Być może. Ciekaw jestem jednak ile pań rzeczywiście uważa czasy z podziałem ról w rodzinie z ich rolą Domowej Kury za totalny archaizm, a ile takie rozwiązanie potraktowałyby taki stan jako coś dobrego, co dałoby im spełnienie w roli matki, żony, gospodyni.
Nie chciałbym jakiegoś uwstecznienia, zamykania kobietom drzwi do spełniania innych marzeń niż ciepłe domowe ognisko. Absolutnie. Jestem tylko ciekawy, w jakiej proporcji pozostałby kobiecy świat, gdyby kobietom dano rzeczywisty wybór, miast wmawiać im co jest drogą jedynie słuszną.
Pozdrawiam wszystkie Kury Domowe, które także są piękne, inteligentne i miano Kury Domowej w niczym im nie ujmuje, a wzbudzają mój szacunek, za kawał ciężkiej roboty, której i Pudzian by niekiedy nie dźwignął.
Thomas Travkins
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj