Wilki zaatakowały w powiecie ełckim. Zagryzły 11 owiec
Kazimierz Iwaszko hoduje owce od 40 lat. Jego liczące 700 owiec stado jest najpokaźniejsze w powiecie ełckim. Jednak zwierzęta są regularnie nękane przez wilki żyjące w okolicznych lasach. Według pana Kazimierza problem zaczął się około 6 lat temu, gdy zwiększyła się populacja wilków w naszym regionie.
- Wcześniej pastwisko nie było ogrodzone i owce chodziły, gdzie chciały. Nie było takiej sytuacji, żeby zagryzały je wilki - przyznaje pan Kazimierz.
Ostatni atak wilków w Chełchach miał miejsce 17 lipca. Wczesnym rankiem pan Kazimierz dokonał makabrycznego odkrycia. Tuż obok budynku gospodarczego znalazł 11 zagryzionych owiec. Miały poprzegryzane gardła, co jednoznacznie wskazywało, że mordu dokonały wilki. Niektóre z nich były jeszcze żywe. Aby zmniejszyć cierpienie zwierząt przybyły na miejsce zdarzenia lekarz weterynarii zadecydował o ich dobiciu. Teraz zwłoki owiec zostaną zutylizowane w zakładzie w Nowej Wsi Ełckiej.
Instynkt zabijania
O tym skąd pewność, że ataku dokonały wilki, a nie dzikie psy obszernie wyjaśnia nam Andrzej Wiszowaty, lekarz weterynarii, który 17 lipca został wezwany na miejsce zdarzenia w Chełchach:
- Wilki przede wszystkim mają instynkt zabijania. Psy dzikie to po części utraciły - zabijają, zagryzają i zjadają zwierzęta w sposób chaotyczny. Natomiast wilki wybierają miejsca bezpośrednio predysponowane do zabijania - przegryzają najczęściej gardło i krtań. Dzikie psy zabijają od jednej do trzech sztuk, by nasycić swój głód, z kolei wilki dla wprawy i treningu potrafią uszkodzić kilkadziesiąt sztuk. Z jednej strony, aby zaspokoić swój instynkt zabijania, a z drugiej, by potrenować z młodymi osobnikami - tłumaczy nam lekarz.
Jak mówi gospodarz, jeszcze kilka lat temu problem wilków nie był odczuwalny. Skąd więc ta nagła zmiana?
- Wilki są naturalnymi selekcjonerami w przyrodzie. Z racji niezrozumienia tego zwierzęcia w latach 60-70. wybito je doszczętnie. W tej chwili pogłowie wilków odradza się - odpowiada nam Andrzej Wiszowaty.
Według lekarza weterynarii, wilki stanowią coraz większe zagrożenie dla zwierząt hodowlanych i nie tylko. Ich dietą są przede wszystkim sarny i jelenie. Ale bywa również tak, że potrafią wejść do zagrody i kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt sztuk zwierząt domowych zabić i częściowo skonsumować. Dzieje się to ze szkodą oczywiście dla gospodarza.
- Szkód w rolnictwie nie ma za dużo, ale te, które są mamy obowiązek “obrobić papierowo” i odesłać do wojewody, by zapłacił za szkody - mówi Andrzej Wiszowaty.
10 tys. złotych strat
Pan Kazimierz szacuje swoje straty na kwotę około 10.000 złotych. Jest w trakcie kompletowania dokumentów potrzebnych do uzyskania odszkodowania, o którego wysokości zadecyduje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
Pan Iwaszko twierdzi, że trzeba panować nad liczebnością wilków, a nie ją mnożyć. Czy faktycznie człowiek przyczynia się do wzrostu populacji wilków w naszym powiecie? Odpowiedzi szukaliśmy w Nadleśnictwie Ełk.
- Wilk staje się stałym elementem naszych lasów. Od wielu lat jest objęty ochroną całkowitą. Jego populacja powiększa się w sposób naturalny. Nie ma miejsca zwiększanie populacji kreowane przez człowieka - odpowiada nam Andrzej Wyłucki, nadleśniczy Nadleśnictwa Ełk.
Jakie rozwiązania?
Według szacunkowych danych Nadleśnictwa Ełk na naszym terenie przebywa od 3 do 5 watah wilków. Jedna wataha liczy 3-4 osobników. Jak się dowiedzieliśmy, wszystkie ewentualne prace związane ze zmniejszeniem populacji odbywają się przy udziale Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Ministerstwa Środowiska. Biorąc pod uwagę całkowitą ochronę, jaką są objęte wilki, jakich upatrywać rozwiązań w związku z ich atakami na zwierzęta hodowlane?
- Jedyną profilaktyką jest lepsze zabezpieczanie stad, które chodzą na pastwiska. Górale robią to poprzez pastuchy elektryczne i sprowadzanie psów pilnujących stad. Należy zapędzać na noc pogłowie do obór, nie zostawiać owiec na pastwiskach. To są podstawowe rzeczy, które powinni wykonywać rolnicy. Jest to jedyna w tej chwili metoda, aby uchronić się przed szkodami - odpowiada nam ełcki nadleśniczy.
Pastwisko, na którym pasą się owce Krzysztofa Iwaszko ma 80 hektarów i jest całe ogrodzone siatką. Według gospodarza teren jest właściwie zabezpieczony, a wilki mogły podkopać się pod ogrodzeniem albo przez nie przeskoczyć, na co nie jest już w stanie nic poradzić.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy wataha wilków napadła na stado owiec pana Iwaszko. Dwa lata temu wilki zagryzły mu aż 30 owiec. Jak przyznaje gospodarz problem jest męczący nie tylko od strony finansowej.
- Dla mnie to jest bieda, bo ciągle muszę owce pilnować, zaganiać i czuwać nad nimi. A na dłuższą metę jest to niemożliwe, bo tak mnie to zmęczy, że to zostawię - żali się nam pan Kazimierz.
Jedna z rozszarpanych owiec - zdjęcie celowo zamazane
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj