Cykl: Rada Miasta - czym jest i co może? Cz. 2 - Dobro ogółu ponad interes radnego
Poprzednio na temat funkcjonowania samorządu w naszym mieście rozmawialiśmy z radnym Ireneuszem Dzienisiewiczem. Do rozmowy możecie wrócić tu:
Cykl: Rada Miasta - czym jest i co może? Cz. 1 - Samorządy są uzależnione od kroplówki unijnej
Dziś specyfikę pracy ełckiej Rady Miasta przybliży nam Nikodem Kemicer, radny obecnej kadencji, członek klubu “Dobro Wspólne” oraz kierownik w Stowarzyszeniu MONAR - Schronisku dla Osób Bezdomnych MARKOT w Ełku.
Redakcja: Czym jest Rada Miasta i jaka jest jej rola?
Nikodem Kemicer: Rada Miasta jest organem doradczym i kontrolnym dla Prezydenta Miasta Ełku. Jest wybierana w wolnych samorządowych wyborach raz na cztery lata. Każdy radny zbiera elektorat z najbliższego okręgu, z którego kandyduje do Rady Miasta. Generalnie Rada zauważa problemy mieszkańców i powinna skupiać się na problemach całego miasta, ale w głównej mierze na tych niecierpiących zwłoki i potrzebujących interwencji.
R: A co faktycznie może Rada Miasta?
N.K: Tak naprawdę może bardzo dużo. Pojedynczy radny może stawiać wnioski, zgłaszać projekty uchwał i opiniować. Ma wpływ na pracę Prezydenta i nadzoruje ją. Jeżeli Prezydent nie wykonuje swojej pracy w sposób właściwy, czyli ze szkodą dla miasta, może nie udzielić mu absolutorium.
R: Jakie oświadczenia wiążą się z prowadzeniem funkcji radnego?
N.K: Na pewno trzeba być osobą aktywną i godną zaufania publicznego. Interes dobra ogółu powinien znajdować się ponad własnym, ale niestety nie zawsze to funkcjonuje właściwie. Daje się to czasami zauważyć, gdy radny próbuje przemycić swoją własną korzyść, co jest bardzo przykre i szkodliwe.
Ponadto co roku składamy oświadczenia majątkowe z tego jakim majątkiem dysponowaliśmy w roku ubiegłym. Z racji tego, że jestem młodym radnym, nie dotyczy mnie już oświadczenie lustracyjne, które składają osoby urodzone przed 1 sierpnia 1972 roku, mogące działać w Służbach Bezpieki.
Jako radni ślubujemy również, że będziemy służyć dobru miasta i jego mieszkańców.
R: Ile zarabia radny?
N.K: Dieta zwykłego radnego to kwota około 1090 złotych miesięcznie. Pamiętam jak na jednej z pierwszych moich komisji złożyłem wniosek, aby zmniejszyć dietę radnego, za co zostałem zdrowo zganiony przez starszych kolegów. Wychodziłem z założenia, że jeżeli chcę być radnym to nie idę do Rady Miasta, bo kusi mnie korzyść finansowa. Dieta radnego ma być rekompensatą za utracony zarobek związany z pracą zawodową. Jeżeli nie mogę danego dnia być w pracy, to pracodawca ma prawo, a nawet obowiązek potrącić mi to z wypłaty, a dieta ma to wyrównywać. Mam to szczęście lub nieszczęście, że mam nienormowany czas pracy i jeżeli komisja wchodzi w sektor mojej działalności zawodowej, to później to nadrabiam: zostaję po godzinach lub przychodzę w dni wolne od pracy i wtedy odpracowuję godziny nieobecności. Dlatego uważam, że dla mnie dieta nie jest żadną formą gratyfikacji, bo funkcja radnego z założenia ma być funkcją społeczną. Nie traktuję tego jako stałego dochodu. Stąd mój pomysł, aby zagospodarować te pieniądze w inny sposób. Większość swojej diety przekazuję sportowcom, organizacjom pozarządowym i na zawody sportowe. Wiele osób zgłaszało się do mnie, abym zasponsorował jakieś wydarzenie i nigdy nie miałem z tym problemu, aby tę dietę przekazać.
R: A ile czasu kosztuje bycie radnym?
N.K: Jeżeli mamy sześć komisji, które trwają po pół godziny, czterdzieści minut, a czasem 4 i więcej godzin, to myślę, że w miesiącu uzbierałoby się razem z sesją około 20 godzin. Wszystko też zależy od tego, kto jakim jest radnym. Jeżeli jest się radnym aktywnym to myślę, że możemy dojść nawet do 50 godzin miesięcznie. Ja dodatkowo pełnię dyżury radnego, co stanowi 2 godziny w skali miesiąca, prowadzę fanpage na facebooku, jestem dostępny pod telefonem i wyszukuję w internecie potrzebne informacje związane z zagadnieniami poruszanymi podczas zebrań rady. Poza tym radny jest gospodarzem swojego okręgu i powinien co jakiś czas go doglądać, przejść się wśród ludzi i zwyczajnie zapytać się, co słychać i czy nie potrzebują jakiejś pomocy.
R: Czy radni potrafią współpracować dla dobra miasta? Czy wyczuwalne są podziały ze względu na opcje polityczne?
N.K: Jeżeli w grę wchodzi ważny interes grona społecznego większego niż okręg wyborczy, to tę współpracę widać. Na osiedlu Jeziorna z którego jest trzech radnych z dwóch różnych klubów współpraca układa się bardzo dobrze, podobnie jak na osiedlu Konieczki, gdzie co prawda są Radni z jednej opcji ale ich współpraca może być przykładem dla innych. Cały czas wierzę, może naiwnie, że samorządność nie powinna mieć nic wspólnego z polityką ogólnokrajową. Widzimy jaka ta polityka jest - nie zawsze czysta. Budzi w nas odrazę, niechęć, a o politykach wypowiadamy się źle. Sondaże pokazują, że społeczeństwo najmniej zaufania ma właśnie do polityków.
Mam nadzieję, że nie zostanę za to powieszony na suchej gałęzi, ale marzy mi się Rada Miasta z prawdziwego zdarzenia, gdzie radnym staje się osoba, która chce naprawdę realizować te cele, które ma zapisane w przysiędze, czyli ma być godnym reprezentantem społeczeństwa i nie patrzeć na pełnienie funkcji radnego z perspektywy własnych korzyści.
R: O jakich sukcesach ełckiej rady można mówić w kontekście ostatnich trzech lat? Co się udało?
N.K: Wydaje mi się, że każdy zamknięty rok budżetowy, który jest spięty i w którym strategia działania jest realizowana, jest sukcesem. Udaje się nam zaplanować i w dużej mierze zrealizować wieloletnią strategię miasta. Z sukcesem jest tak, że ma wiele ojców, tylko klęska jest sierotą. Mógłbym wymieniać tutaj wiele działań i inwestycji zakończonych powodzeniem. Jednak znalazłby się pewnie osoby, które uznałyby, że jest to niesprawiedliwe, bo według nich odniesiony sukces niekoniecznie jest wynikiem działań radnego czy Prezydenta Miasta. Także sukcesy najlepiej, żeby zaopiniowali sami mieszkańcy Ełku, którzy widzą co dzieje się w mieście i jak się ono zmienia.
Wiele dużych działań, które zostały zrealizowane podczas tej kadencji miały swój początek w czasie poprzedniej kadencji. To nie jest tak, że w ciągu roku czy dwóch lat jesteśmy w stanie zrealizować, np. ulicę Suwalską. Wiele osób pewnie się oburzy, bo jak można nazwać to sukcesem skoro gros mieszkańców jest niezadowolonych z tej inwestycji, bo mieli utrudniony dojazd do swoich posesji i została zaburzona ich codzienna harmonia. To co dla jednego może wydawać się sukcesem, dla innego może być totalną porażką. Wiele jest rzeczy, które mogę nazwać powodzeniem, ale niekoniecznie tej kadencji, bo dobry sukces buduje się bardzo długo.
R: A jakie niepowodzenia odnotowała rada w tym czasie?
N.K: Może nie podczas tej kadencji ale z pewnością takim niepowodzeniem jest kwestia rozszerzenia granic. Temat jest poruszany od wielu lat i na pewno powróci, jeżeli nie w przyszłym roku, to w kolejnej kadencji. Część radnych nie zawsze sprzyja deweloperce. Rozumiem, że Ełk ma swój klimat, który wielu osobom pasuje, w związku z czym nie chcą zmian takich jak budowanie dróg, bloków i budynków w kolejnych częściach miasta. Dlatego rozszerzenie granic jest nieuniknione. Każdy rok, w którym zwlekamy z działaniem w tym kierunku jest rokiem straconym. Warto wziąć pod uwagę fakt, że Ełk znajduje się w ścisłej czołówce miast w naszym województwie, w których jest największe zagęszczenie mieszkańców na kilometr kwadratowy.
Problemem dnia codziennego jest niewystarczająca ilość miejsc parkingowych. Kiedy próbuję po raz kolejny przeforsować pomysł, aby miejsca parkingowe w naszym mieście były bardziej dostępne, to zderzam się ze ścianą, bo okazuje się, że w mieście nie ma na to miejsca. Wielokrotnie powtarzałem, że samochód nie jest żadnym luksusem, dziś ma go niemal każdy, tak jak telefon komórkowy.
Jeżeli deweloper sprzedaje nowy blok, w którym jest 100 mieszkań i 150 miejsc postojowych (garaży, miejsc parkingowych itp.), z czego 140-145 miejsc jest sprzedawanych, to przestaje mi się to podobać. Jestem po wstępnych rozmowach z posłem Kossakowskim i zaproponowałem mu zmianę w ustawie. Poseł jest zainteresowany i może uda się coś w tej kwestii zmienić, a byłaby to zmiana korzystna dla wszystkich oprócz jednego środowiska - deweloperów.
Kolejnym niepowodzeniem jest ustawa śmieciowa. Złożyłem wniosek o zmianę sposobu naliczania opłat. Poświęciłem kilka popołudni, żeby pokontaktować się z wieloma gminami w naszym kraju i dowiedzieć się, jak rozwiązały problem naliczania kosztów za wywóz nieczystości na mieszkańca. Zauważyłem, że bardzo dobrym sposobem jest naliczanie kosztów ze względu na zużytą wodę. To najlepiej odzwierciedla ilu mieszkańców może być w danej nieruchomości i ile tych śmieci mogą zużywać.
Ustawa śmieciowa jest na pewno do poprawienia, bo w tej chwili według złożonych deklaracji brakuje nam 15 tysięcy mieszkańców… To bardzo dużo i tak naprawdę teraz my płacąc za śmieci płacimy również za tych, którzy niekoniecznie są uczciwi przy składaniu deklaracji.
R: Dziękuję za rozmowę.
Kontakt do Radnego Miasta Ełku Nikodema Kemicera:
tel. 501 640 837
mail: nikodem.kemicer@gmail.com
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj