Robią salta, skaczą i balansują - Ełczanie, których połączyła pasja
Na co dzień spełniają się zawodowo, jednak każdą wolną chwilę poświęcają treningom. Dla niektórych z nich sport stał się sposobem na życie, dla innych pomaga utrzymać zdrowie, ale usłyszeliśmy również o duchowym wymiarze ćwiczeń. Są pełni pasji, którą starają się przekazywać dalej. W rozmowie z nami opowiedzieli o sobie i o swoich początkach w tych wymagających dyscyplinach sportowych.
Przemek
Przemysław Klekotka 14 lat ze swego 28-letniego życia poświęcił gimnastyce i akrobatyce. Natomiast od 4 lat trenuje street workout. Ćwiczy 6-7 dni w tygodniu. Zaczynał od treningów parkour w stowarzyszeniu A TEAM Ełk, w którym był jednym ze współzałożycieli. Obecnie prowadzi treningi z gimnastyki i akrobatyki w hali sportowej na Barankach w Ełku. Jego doświadczenie z gimnastyką zaczęło się już we wczesnym dzieciństwie.
- Mając kilka lat zacząłem robić pół salta na łóżku rodziców. Potem na wuefie w gimnazjum mieliśmy kilka zajęć na siłowni, gdzie były materace. Tam udoskonalałem technikę salt. Następnie poznałem kolegę, który robił to już pół roku i zabrał mnie na swoje treningi na salę gimnastyczną. I tak potoczyło się to dalej - opowiada Przemek.
Według Przemka aktywność fizyczną taką jak parkour i gimnastyka może uprawiać każdy, kto się nie boi. Tego typu sporty uczą zaufania do siebie, a co za tym idzie większej pewności siebie.
- Fizycznie ten sport nie jest aż tak straszny, jeżeli nie jesteś zawodowcem, który chce wspinać się na najwyższe podium. Za to psychicznie jest bardzo wymagający, ale w zamian dostajesz drugie tyle. Były takie momenty, gdy wychodziłem z treningu, na którym zrobiłem coś nowego i czułem, że mogę przenosić góry. Wiedziałem, że osiągnąłem coś własną ciężką pracą. To rzutuje na całą resztę: na życie prywatne i zawodowe. Zyskuje się większą pewność siebie. - zapewnia Przemek.
W związku z tym, że Przemek jest jednym z prekursorów parkour w Ełku postanowiliśmy zadać mu kilka pytań na ten temat.
- Co jest najtrudniejsze w tym sporcie?
- Najgorzej przełamać samego siebie. Jeżeli chodzi o trudność elementów czy technik, to każdemu wychodzi co innego lepiej. Na przykład ja jestem bardzo techniczną osobą, robię mniej elementów, ale wszystkie doprowadzam do perfekcji.
- Czy Ełk to dobre miejsce do uprawiania parkour?
- Nie do końca. Mamy trochę za mało infrastruktury takiej jaka jest w Warszawie, np. murki, schodki, przejścia. Jest kilka dobrych miejsc na ulicy Kilińskiego oraz schodki przy Kuźni Smaku. Parkour rozwija się coraz bardziej w stronę drążkowych elementów.
- Czy Wasza grupa funkcjonuje formalnie?
- Kilka lat temu mieliśmy stowarzyszenie A TEAM Ełk. Byliśmy w wieku 15-19 lat. Na samym początku na treningach było po 60 osób, po trzech latach zostało nas ledwie 15, a na dzień dzisiejszy są 4 osoby aktywnie uprawiające parkour w Ełku. Kiedyś było nas więcej, potem każdy ruszył w swoją stronę: na studia, do pracy. Sport musiał ustąpić normalnemu życiu. Teraz trenuję bardziej hobbystycznie niż pół zawodowo, jak to było dawniej.
- Skąd ten spadek aktywnie trenujących osób?
- Przez wakacje uzbiera się grupa “sezonowców” licząca ok 20-30 osób. Jak nauczą się przykładowo salta, odpuszczają resztę, bo sądzą, że więcej już nie muszą ćwiczyć. Ale jak odpuścisz i zrobisz za 2 miesiące salto, to nie wychodzi, bo jest to element, który trzeba ćwiczyć ciągle, żeby nie zapomnieć. To nie jest jak jazda na rowerze.
- Czy istnieją jakieś zawody, mistrzostwa w parkour?
- Z tego, co wiem, to Anglia postarała się, aby parkour został wpisany do przyszłorocznej olimpiady. Dużo jest zawodów parkurowych, począwszy od niewielkich miastowych, po krajowe, europejskie i kończąc na światowych.
- Jak wygląda Twój codzienny trening?
- Ćwiczę 6-7 dni w tygodniu. Część treningów jest to typowa gimnastyka, a druga część jest z wykorzystanie drążków. Staram się to urozmaicać. Nie lubię biegać i nawet już za bardzo nie mogę, bo po tylu latach uprawiania gimnastyki siadają mi kolana.
- Czy parkour jest kontuzyjnym sportem?
- Jeżeli robi się to bez rozwagi to tak. Natomiast jeżeli podchodzi się do tego mądrze, to naprawdę ciężko złapać kontuzję. Nawet powiedziałbym, że jest to jeden z bezpieczniejszych sportów. Tylko trzeba to robić z głową, co ciężko wykonać jeżeli do nauki wykorzystuje się filmiki z internetu, czy ma się kolegę, który mówi: “nie bądź cienki, zrób to”.
- Jakie masz rady dla osób, które chcą rozpocząć trening parkour?
- Filtrować wszystko to, co słyszą w internecie na temat elementów nauki. Słuchać się własnego ciała i nie bać się. A jeżeli boimy się zrobić jakiś element, to rozłożyć go na części pierwsze. Robić to powoli i stopniowo zwiększać sobie stopień skomplikowania, aż poczujemy się komfortowo.
Tomek
Tomasz Truszkowski na co dzień pracuje w jednej z ełckich firm produkcyjnych. Trenuje parkour i gimnastykę, jednak jak przyznaje bardziej skłania się w stronę tej drugiej dyscypliny. Ćwiczy dla zdrowia i dla własnej satysfakcji. Ma 24 lata, a trenuje od 4.
Początki Tomka nie były łatwe, jednak jego samozaparcie w dążeniu do realizacji marzeń kruszyło przeciwności, które pojawiały się po drodze.
- Zaczynałem sam, bo nie miałem wtedy znajomych, którzy też by szli w tym kierunku. Mieszkałem całe życie na wsi i nie miałem do dyspozycji materacy, ale za to miałem dostęp do siana, na którym robiłem pierwsze salta. - wspomina Tomek.
Skąd wzięła się jego pasja do akrobatyki?
- Zainspirowałem się ludźmi z innych krajów, którzy publikowali swoje filmy w internecie. Zauważyłem potencjał, jaki w nich drzemie i też chciałem robić to, co oni. - odpowiada.
Tomek ma plany, aby wziąć udział w zawodach gimnastycznych w Birmingham w Anglii. Jak przyznaje przed nim jest jeszcze długa droga do spełnienia tego marzenia, nie traci jednak wiary. Jego dotychczasowa wytrwałość w osiąganiu zamierzonych celów powinna sprawdzić się również tym razem.
Łukasz
Łukasz Krupa ma 25 lat i właśnie kończy służbę przygotowawczą do wojska. Potem, jak mówi chce zostać grafikiem komputerowym, Zainteresowanie grafiką pojawiło się, gdy zaczął nagrywać i montować filmiki z kolegami robiącymi salta. Łukasz od 8 lat trenuje freerun, który polega na wykonywaniu efektownych i trudnych tricków w czasie pokonywania przeszkód na trasie biegu.
- We freerun łączę parkour i akrobatykę. Na początku chodziłem trenować na skarpę, bo wiadomo, że piach jest bardziej miękki od trawy. A potem od piachu miększe były materace na sali, gdzie trenowałem z Przemkiem - mówi nam Łukasz.
Specjalnie dla nas Przemek, Tomek i Łukasz pokazali swoje umiejętności. Obejrzyjcie film!
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj